SPA w błękitnej lagunie

11
3720
Blue Lagoon, Islandia
Blue Lagoon, jak każde SPA, oferuje także pełną gamę zabiegów pielęgnacyjnych | fot.: Fotolia

Jak połączyć kosmetologię z zamiłowaniem do podróży? Jakie miejsce jest na liście 25 cudów świata, łączy w sobie zalety SPA (jednego z najlepszych na świecie) z doskonałymi, niepowtarzalnymi krajobrazami? National Geografic podsumował je tak: dymiące baseny o turkusowej barwie zamknięte w wulkanicznej pułapce przypominają krajobraz z innej planety. Zaintrygowani? Zapraszam więc w podróż do Blue Lagoon na Islandii.

Tytułem wstępu należałoby napisać kilka słów o samej Islandii. Zanim przybyłam tam po raz pierwszy kilka lat temu, wyobrażałam ją sobie jako krainę lodu (w końcu angielska nazwa to Iceland), po której rdzenni mieszkańcy przemieszczają się w kurtkach puchowych przez okrągły rok. Na szczęście okazuje się, że prawda jest inna, a nazwa wywodzi się raczej z faktu, iż 80% powierzchni tego górzystego  kraju zajmują lodowce.

Lodowce zajmują niemal 80% powierzchni Islandii. (fot.: materiały własne Róża Detmer)
Lodowce zajmują niemal 80% powierzchni Islandii. (fot.: materiały własne Róża Detmer)

Ocean Atlantycki, na którym znajduje się wyspa, specyficznie wpływa na jej klimat. Latem temperatura powietrza wynosi ok. 18-22°C, natomiast zimą często jest cieplej niż
w Polsce. Położenie Islandii sprawia, że w okresie wakacyjnym nie ma tam praktycznie ciemnych nocy, za to zimą mieszkańcu muszą funkcjonować niemal w całkowitej ciemności. To wyspa z aktywnym wulkanem (Hekla), o aktywności wulkanicznej świadczą też gorące źródła i gejzery.

W zgodzie z naturą

Islandczycy doskonale wykorzystują naturę w życiu codziennym. Przykład? Woda w kranie. Ta ciepła pochodzi ze źródeł geotermalnych i zawiera duże ilości siarki, tym samym nie pachnie najprzyjemniej, ale ma też liczne zalety. Siarka działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo oraz reguluje pracę gruczołów łojowych. Całkiem za darmo i w naturalny sposób można więc podleczyć skórę korzystając ze zwykłej wody w kranie. Sprytni Islandczycy poprowadzili rury z ciepłą wodą pod głównymi drogami. I już nie trzeba odśnieżać ich zimą, śnieg sam się rozpuszcza. Zimna woda pochodzi zaś z lodowców, jest krystalicznie czysta i nadaje się do picia bez żadnej filtracji.

Gullfoss -wodospad  na rzece Hvítá (fot.: materiały własne Róża Detmer)
Gullfoss -wodospad na rzece Hvítá (fot.: materiały własne Róża Detmer)

SPA w lagunie

Miejsce, w którym woda ma tak wspaniałe właściwości, jest idealne dla SPA. Tak powstało Blue Lagoon, które odwiedza ponad 400 000 turystów rocznie. Widoki zapierają dech w piersi – niebieskie minerały nadają wodzie oszałamiający kolor, wokół laguny rozpościerają się zastygłe warstwy ciemnej lawy.

Widok na Blue Lagoon (fot.: materiały własne Róża Detmer)
Widok na Blue Lagoon (fot.: materiały własne Róża Detmer)

Woda w lagunie pochodzi z wnętrza Ziemi. Gorąca napędza turbiny elektrowni geotermalnej Svarstsengi (niedaleko kąpieliska widać jej dymiące kominy). Woda ta jest chłodzona do temperatury 37-39°C i wpuszczana do basenów, które są naturalnymi wgłębieniami w skałach pochodzenia wulkanicznego. Dno takiego basenu nie jest więc równe.

W tle kominy elektrowni (fot.: materiały własne Róża Detmer)
Blue Lagoon, w tle kominy elektrowni (fot.: materiały własne Róża Detmer)

Woda na skutek reakcji ze skałami tworzy błoto krzemionkowe – jedną z największych atrakcji tego naturalnego SPA. Stanowi ono wyściółkę basenu, przez co towarzyszyło mi nieprzyjemne wrażenie brodzenia w mule, a także jest  umieszczane w misach, aby każdy mógł sobie w dowolnym momencie zafundować dawkę minerałów na skórę. Błoto bowiem ma właściwości złuszczające oraz wygładzające. Zarówno woda, jak i błoto zawierają naturalne składniki: minerały, algi oraz krzemionkę, które słyną z właściwości leczniczych, rewitalizujących i upiększających. Przebywanie w takiej wodzie doskonale pomaga osobom chorującym na łuszczycę skóry.

Błotko na wynos

Blue Lagoon, jak każde SPA, oferuje także pełną gamę zabiegów pielęgnacyjnych. Moją szczególną uwagę przyciągnęły jednak tamtejsze ekskluzywne kosmetyki i preparaty do pielęgnacji ciała. Zawierają wyselekcjonowane z tamtejszego błota składniki mineralne. Zapewniam z własnego doświadczenia: kosmetyki są warte swojej ceny. Niestety, są także trudno dostępne poza Islandią.

Lecznicze błoto nakładamy na twarz (fot.: materiały własne Róża Detmer)
Blue Lagoon, lecznicze błoto nakładamy na twarz (fot.: materiały własne Róża Detmer)

Polskie akcenty
Może niektórych Czytelników to zdziwi, ale Polacy są najliczniejszą mniejszością narodową na Islandii (około 1/5 całej ludności). Dzięki temu nie będziemy mieli kłopotu w urzędach, w których dokumenty tłumaczone są na język polski, zawsze też znajdzie się ktoś, kto w naszym języku mówi. Kolejny polski akcent znalazłam już w samym Blue Lagoon. Przed wejściem do wody jest obowiązek umycia się pod prysznicem. Polacy wydają się bardziej wstydliwi od Islandczyków i najchętniej korzystają z natrysków w strojach kąpielowych. Na drzwiach do przebieralni powieszono więc kartkę w języku polskim (i tylko polskim), żeby jednak brać prysznic bez ubrania. Szybki rzut oka wystarczył, żebym mogła stwierdzić, że inni turyści nie mają problemu z nagością.

Pełen relaks (fot.: materiały własne Róża Detmer)
Blue Lagoon – pełen relaks (fot.: materiały własne Róża Detmer)

Jak dotąd, żadne ze SPA, które odwiedziłam nie mogło się równać z Blue Lagoon. Po kilku godzinach moczenia się w tamtejszej wodzie, połączonego z pieczołowitym wcieraniem krzemionkowego błota, moja skóra naprawdę promieniała. A widoków, jakie oferuje to miejsce, nie zastąpi żadne luksusowe wnętrze. Mimo że jednorazowy bilet kosztuje 35 EUR, to jest też wydzielony teren, na którym można moczyć się bezpłatnie. Zmotoryzowani mogą dostać się do Blue Lagoon w niecałą godzinę z Reykjaviku, w stolicy można też znaleźć firmy organizujące wycieczki do SPA. I co ważne, w Blue Lagoon można popluskać się także w trakcie mrozów.

Dla zainteresowanych podróżą do Islandii:

Róża Detmer